Oto i on – bożyszcze kobiet, postrach kurczaków i posiadacz najbardziej hipnotyzujących gałek ocznych w całym powiecie. Złotooki bałamuci też na facebooku :)
Przełom grudnia i stycznia to czas, gdy kocie ciocie i koci wujkowie dostają szansę na sam na sam z małym rozbójnikiem. A gdy wracamy ze świątecznych wyjazdów wygląda na to, że Nikon nawet nie zauważył naszej nieobecności… Przyjmuję to raczej za powód do radości (mimo malutkiego ukłucia w matczynym sercu), więc za super opiekę nad siwaczkiem dziękujemy. A jeszcze bardziej za kocie fotorelacje utrzymujące nas przy życiu daleko od domu. Szczególne dzięki dla wujka od „męskich wypadów” do lecznicy :)
nadesłał wujek Bartek
„da łososia?”
„wujek chce traktorek?”
„lubię ten apartament, wujek!”
kotopobudka, a przynajmniej tyle, co po niej zostało
uwieczniła ciocia Ania
jak to w stadzie, Nikon grzecznie czeka w kolejce do wodopoju
„no Krokiet, teraz moja kolej”
Ciągle nie byliśmy pewni, czy Krokiet stał się już mężczyzną… Do dziś. Został przyłapany na gorącym uczynku z Czaki, co poskutkowało szybkim telefonem do weterynarza i umówieniem go na zabieg. Na szczęście Krokiet nie do końca wiedział, jak się zabrać do rzeczy, więc jest duża szansa, że rodzina rychło się nie powiększy.
Zjawisko znikania jedzenia w domu, w którym mieszka kot, jest powszechne i trzeba się z nim pogodzić. Pamiętajmy, że są rzeczy, których kot nie tyka (Czy to da się zjeść?). W naszym przypadku proponujemy na obiad zupę grzybową i zapiekane pieczarki.
Poniżej złodziej przyłapany na gorącym uczynku: