Dzięki uprzejmości (i wybredności) brata Betona testujemy nową karmę bezzbożową Feringa kaczka.
Mimo, iż karma nie zawiera zbóż, to w jej wypadku martwi mnie mały udział mięsa (w porównaniu do innych mięsnych karm Orijen, Acana czy Purizon), a spora ilość ziemniaków. Z drugiej strony wolę, żeby Nikon jadł kartofle niż ryż czy kukurydzę, tak powszechne w zwykłych chrupkach.
Jest przepyszna, ale traktujemy ją jako smakołyk lub korzystamy w sytuacjach awaryjnych, gdy Nikon nie chce jeść nic innego.
Groszki są duże – największe ze znanych nam karm, ale jak widać nasz kot pochłania je bez problemu.
Skład karmy: 37,2 % mięsa kaczki (suszonego i zmielonego), płatki ziemniaczane (rozpuszczone) [zawartość procentowa pominięta, wiemy tylko, że pomiędzy 37 a 10 % – z kalkulacji wychodzi mi nawet ponad 35%], 10 % tłuszcz drobiowy, 6 % dynia, lignoceluloza, 2 % olej z łososia, 2 % jajko (suszone i zmielone), minerały , 0,5 % suszona żurawina , 0,5 % kocimiętka, fruktooligosacharydy (FOS), 0,25 % suszone jagody.
porównanie wielkości groszków, od lewej: Feringa kaczka, Taste of the Wild i Hills r/d