Przełom grudnia i stycznia to czas, gdy kocie ciocie i koci wujkowie dostają szansę na sam na sam z małym rozbójnikiem. A gdy wracamy ze świątecznych wyjazdów wygląda na to, że Nikon nawet nie zauważył naszej nieobecności… Przyjmuję to raczej za powód do radości (mimo malutkiego ukłucia w matczynym sercu), więc za super opiekę nad siwaczkiem dziękujemy. A jeszcze bardziej za kocie fotorelacje utrzymujące nas przy życiu daleko od domu. Szczególne dzięki dla wujka od „męskich wypadów” do lecznicy :)
nadesłał wujek Bartek
„da łososia?”
„wujek chce traktorek?”
„lubię ten apartament, wujek!”
kotopobudka, a przynajmniej tyle, co po niej zostało
uwieczniła ciocia Ania
jak to w stadzie, Nikon grzecznie czeka w kolejce do wodopoju
„no Krokiet, teraz moja kolej”