Po latach (sic) przygotowań w końcu przeprowadziliśmy się z Nikonem! Oczywiście mimo długiego czasu oczekiwania nie uniknęliśmy organizacyjnych wpadek, ale mam nadzieję, że z naszą listą Wam przenosiny udadzą się perfekcyjnie. Teraz czekamy na osiatkowanie ogródka i kot – a my wraz z nim – osiągnie pełnię szczęścia.
Kot przyzwyczaja się do człowieka
Gdy byłam mała mówiło się, że kot przyzwyczaja się do miejsca, nie do ludzi. Obecnie koty coraz częściej traktowane są jako pełnoprawni członkowie rodzin i nie wyobrażam sobie, by ktoś z moich znajomych miał porzucić kota z powodu zmiany mieszkania.
Stres związany z przeprowadzką
Koty to zwierzęta terytorialne i przeprowadzka sprawia, że cały ich świat wywraca się do góry nogami. Są koty, które gorzej znoszą każdą zmianę w otoczeniu, są też takie jak Nikon, które wydają się nie mieć wielkiego problemu z nowymi miejscami. Przed przeprowadzką zabieraliśmy Nikona m.in. na tygodniowy wyjazd sylwestrowy (jak zniósł pierwszy w życiu wypad, przeczytasz tutaj) i wakacje (ten wpis), i adaptował się do nowych miejsc zaskakująco szybko.
Jak przygotować kota do przeprowadzki – 10 zasad
Ponad dwa tygodnie temu przeprowadziliśmy się do długo oczekiwanego mieszkania i nie wiem, kto stresował się bardziej – kot, czy ja za kota. Mieliśmy dużo czasu, by przygotować się do zmiany, a i tak nie udało nam się uniknąć organizacyjnych błędów. Mam nadzieję, że z poniższą listą przeprowadzicie się ze swoim czworonogiem bezboleśnie.
- Spędzajcie z kotem dużo czasu przed, w trakcie i po przeprowadzce. Róbcie razem to, co kot lubi najbardziej – czesanie, mizianie, zabawa, ulubione jedzenie i smakołyki (szczególnie te ostatnie!). Weźcie parę dni „kocierzyńskiego”, żeby pomóc kotu zaaklimatyzować się w nowym miejscu.
- Przez cały czas trzymajcie się ustalonego wcześniej rytmu dnia takiego jak pory karmienia, zabawy i tulenia.
- Nawet jeśli na co dzień jej nie nosi, kot musi mieć na sobie obrożę z aktualnym numerem telefonu i nowym adresem zamieszkania.
- Ze starego mieszkania zabierzcie jak najwięcej kocich rzeczy, które przesiąkły jego zapachem – kocyki, zabawki, brudną kuwetę. Im więcej ich przeniesiecie, tym pewniej będzie się czuł.
- Kot opuszcza stare mieszkanie jako ostatni i wchodzi „na gotowe”. Na czas wynoszenia kartonów najlepiej jest go zamknąć w osobnym pomieszczeniu, żeby w zamieszaniu nie czmychnął przez uchylone drzwi.
- Zabezpieczcie nowe mieszkanie pod kątem potencjalnych zagrożeń – wystających przewodów elektrycznych, szczelin, w których kot mógłby utknąć, nieosiatkowanych balkonów.
- Parę dni wcześniej możecie zainstalować w nowym mieszkaniu Feliway lub nanieść kocie feromony policzkowe za pomocą skarpetek. Zakładacie skarpetkę na rękę, miziacie kota po pyszczku, zawijacie w drugą i nanosicie zebrane zapachy w docelowym mieszkaniu na obiektach na wysokości wzroku kota.
- W nowym mieszkaniu przygotujcie dla kota kryjówkę, w której będzie się czuł bezpiecznie. Nikonowi zbudowaliśmy dom z kartonu, on jednak wybrał na schronienie pustą walizkę. Kota nie wyciągamy z jego kryjówki.
- Zawczasu ustalcie umiejscowienie kuwety i misek z jedzeniem i wodą, aby przez dłuższy czas ich już nie przesuwać.
- Przez jakiś czas powstrzymajcie się od organizacji parapetówek i większych spotkań (my niestety urządzaliśmy święta, które biedny kot całe przesiedział w swojej kryjówce).
Pamiętajcie, że najważniejszy jest Wasz spokój i pozytywne nastawienie, które promieniują na kota.
Pozdrawiamy z nowego gniazdka!
20 komentarzy
Jako właściciel firmy przeprowadzkowej nie raz miałem okazje zobaczyć jak koty zachowują się podczas przeprowadzki. Na pewno nie jest to dla nich nic miłego. Porady tutaj zebrany z pewnością pomogą właścicielom kotów w tym trudnym dla nich okresie. Pozdrawiam z Krakowa
Trafiłaś z tematem w 10, ja w niedalekiej przyszłości (ok 4 m-cy) przeprowadzam się z trzema kotami do innego miasta. Każda rada mi się przyda i na pewno wezmę pod uwagę te z Twojej listy. Pozdrawiam Ania
Powodzenia dla całej ekipy!
Powodzenia i trzeba Ci przyznać, Twój kot jest uroczy! :)
Ostatnie zdjęcie z głową w tulipanach jest prześwietne :D
Dzięki w imieniu moim i Nikona :)
Interesujący wpis i rzeczywiście kilka praktycznych porad. ;)
Dzięki!
Na pewno skorzystam, niedługo zmiana mieszkania :)
Ja to sie dopeiro boje, :-( za niedlugo przeprowadzamy sie z domu do domu, ktory oddalony sie o pare ulic dalej, problem w tym, ze miedzy niwym a starym domem lezy ulica bardzo ruchliwa, moj kot jest kote wychodzacym, nie raz byl juz w poblizu ,,nowego,, domu, boje sie, ze bedzie wracal na stare miejsce bo to doslownie 5 min piechota, czy jest jakis sposob, zeby tego uniknac? Jest to mlody kocur, wykastrowany 1,5 roku, probem jest jescze w tym, ze jak go nie chce wypuscic to on po prostu wariuje, skacze na 2 metry w gore i miauczy jakby go ze skory obdzierali. :-(
pozdrawiam serdecznie
Hej Agi,
Najlepszy sposób to ograniczyć mu teren wychodzenia – np. zabezpieczyć dobrze ogródek, na który może wychodzić. Wygoogluj sobie tego typu zabezpieczenia płotu. Ew. możesz zbudować wolierę do spędzania czasu na zewnątrz. Innego sposobu niestety nie znam… i niestety mam te same bawy co Ty – że znając teren, będzie chodził przez ruchliwą drogę i długo nie pożyje.
Hej. Jak Twój kot , czy udało się szybko przystosowac do nowego terenu?
Chciałam prosić o rade. Mam bardzo duży dylemat. Moja 3letnia kotka spędza ok 14h dziennie na dworze, ledwie deszcz ją jest w stanie zatrzymać w domu, jak jej nie wypuszczam leży osowiała i śpi, skacząc co jakiś czas na drzwi zeby jej otworzyć. Jest takim typem podróżnika:) a przytula sie tylko późną nocą:( . Mieszkam w bloku, teren dookoła jest zielony , jest tez główna droga ale jest rozważna i auta póki co ogląda z daleka. W okolicy nie ma psów i kotow-podwórko całe jej.
I tu mój problem. Muszę przeprowadzić się 5km dalej, do domu 4rodzinnego już nie parter a piętro, jest spory ogród nieogrodzony (nie mam możliwości ogrodzić ogromny teren nalezacy do 4mieszkan), w około , pola, łaki, przystań wedkarska no i tez z drugiej strony główna droga.
O tu mój dylemat nie wyobrażam sobie zycia bez niej, ale z drugiej strony bardzo ją kocham i chce jej szczęścia. Nie wiem czy zostawić ją byłemu partnerowi, (lubią się, ale do mnie jest bardziej przywiązana) , czy zabrać.
Boje się ze ją sprawdzę skazujac na siedzenie w kawalerce na piętrze. Nie wiem czy bede miała odwagę kiedykolwiek ją wypuścić na dwór , a możliwe ze ona woli wolność bardziej niż mnie , zważywszy ze tyle czasu spędza i ledwo ją do domu zacìągam… jest mi tak bardzo źle, pomóżcie…
Cześć, tak, Nikon przystosował się bardzo szybko do nowego domu :)
Co do Twojej kotki – skoro to do Ciebie jest najbardziej przywiązana, zabrałabym ją ze sobą. Jeśli tak bardzo lubi spędzać czas na dworze, możesz wyprowadzać ja na ogród w szelkach na smyczy. Będzie bezpieczna, a jednocześnie na dworze.
Dziękuję, może sie uda z tą snyczą, aczkolwiek taki dzikusek z niej troche, ale spróbuje. Pozdrawiam
Nie kupuję żonkili, chodź są tak piękne na wiosnę, bo podobno są trujące dla kotów, a tu widzę zdjęcia kotka z żonkilami. Coś pomyliłam?
Masz całkowitą rację, od kiedy doczytałam o żonkilach, też ich nie kupuję.
Właśnie jestem po przeprowadzce z dwoma kotkami. Moje doświadczenia: zabrałam kotki dopiero gdy wszystko było do końca urządzone aby nie stresować je hałasami związanymi z remontem, nowe rzeczy typu dywan, fotele itp. kupiłam wcześniej i w starym mieszkaniu kotki już zapoznały się z nowym wyposażeniem. Do nowego mieszkania zabrałam ich miseczki, zabawki i kuwetę oraz ulubiony kocyk i drapaki. Po przewiezieniu kotków i wypuszczeniu z transportera dałam im spokój… Tzn. czas na spokojne zapoznanie się z nowym miejscem- trochę piszczały i chowały się. pod łóżko, ale po dwóch godzinach zaczęły zwiedzać nowe mieszkanie. Mieszkam już tydzień, kotki coraz śmielej poruszają się po wszystkich pomieszczeniach, często przychodzą do mnie „na głaskanie i mizianie”, trochę boją się gości, ale poza tym świetnie się zaadoptowały. Wbrew temu co się mówi okazało się, że bardziej przywiązane są do mnie niż do miejsca zamieszkania. Trzeba okazać swoim pupilom dużo miłości i cierpliwości. Ale przyznam, że stres przed przeprowadzką był ogromny! Niepotrzebnie, wszystko jest ok. życzę powodzenia wszystkim, których czeka przeprowadzka z kotkiem!
Super podejście! Pozdrowienia :)
Mizianie? Tulenie? To są zupełnie obce pojęcia dla nas jako właścicieli bengalki f3, którą ponad 9 mcy temu wzięliśmy jako 1,5 roczną kotkę z, jak się okazało, niezbyt dobrej hodowli… Cały dzień spędziła wtedy w ukryciu, dzieci dopiero nazajutrz zauważyły, że w domu jest kot (sprzęty były kupione niby w prezencie urodzinowym dla taty, żeby się szybciej mógł zdecydować, więc już sobie stały na miejscach w jednym pokoju). Pochorowała się ze stresu (biegunka, wymioty, nawet zielony katar przywleczony z hodowli, który jednak dzięki radykalnej decyzji weterynarza udało się wyleczyć zastrzykami). Boję się, że przeprowadzka, którą mamy kiedyś w dalszej nieokreślonej perspektywie, znowu będzie dla niej wielkim szokiem, którego nie załagodzi nasza obecność. Nieraz zastanawiam się na czym jej by bardziej zależało: żeby zatrzymać znane sobie środowisko życia i dostać nowych właścicieli (jest przyzwyczajona do obecności obcych osób w domu), czy wolałaby jednak iść z nami w nieznane, i naprawdę nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Wiem, że jak któreś z nas wyjeżdża (ja z dziećmi albo mąż), to kotka wola nas po nocach, jakby pilnując członków swojego stada. Dziwi jednak fakt, że pomimo swojej towarzyskości, bestyja jest tak mało wylewna i nigdy nie doprasza się o pieszczoty (wręcz je odrzuca), a przed dziećmi ucieka. Sensem jej życia zdaje się być to, co ma od człowieka: jedzenie, zabawa, ciepło w nogach łóżka w chłodniejsze dni, niż sam specyficzny człowiek, jednak widać, że nie do końca, skoro z obcymi nie „rozmawia” tak jak z nami, a zwłaszcza z moim mężem. Faktem jest, że na pewno nie wystawimy ogłoszenia „sprzedam mieszkanie z kotem”. Nie wiem tylko na ile uda nam się przeprowadzić przeprowadzkę stopniowo, skoro żeby kupić coś nowego, potrzebujemy sprzedać obecne. Niemniej meble (również jej drapak)zapewne zabierzemy, więc nie wszystko będzie dla niej obce. Dziękuję za powyższy artykuł.
Cześć Karolina, zaczynając od końca, czyli przeprowadzki. Sprzedaż mieszkania to nie jest jeden dzień, więc na pewno uda się Wam ogarnąć na miejscu kryjówki czy zawieźć zawczasu kocie rzeczy. Co do chowania się kota po zmianie domu, jest to naturalna reakcja, która jest wynikiem stresu i niepewności. Nie upatrywałabym tutaj niczego złego. Dodam, że Nikon 3 tygodnie po zabraniu z hodowli nawoływał – dzień i noc – z tęsknoty (?). Każdy kot jest na pewno inny, ale Wasza obecność na pewno pomoże złagodzić stres (zauważ, że w pierwszej sytuacji dla kota zmienił się cały świat – opiekunowie i dom – to bardzo dużo, można się pochorować). Nie każdy kot jest też skory do przytulania, taki okaz – nie ma co winić kota czy hodowli. Nikon też nie jest typem pieszczocha, chociaż ma swoje chwile i przychodzi na tulenie.
Nie jest typem pieszczocha? Zdjęcia świadczą o czymś zupełnie innym, możesz go obejmować, trzymać na rękach… Nasz kot zdaje się być przy nim półdzikim zwierzęciem towarzyszącym. :-) Ale taki już jest, i trudno, ma to swoje dobre strony (ja też dzięki temu mogę być bardziej niezależna).