Brat Beton w odwiedzinach i moje na przemian wołanie „jaki wielki kot!”, „ale dłuuuugi!”, „chodź do cioci duży kocie”. Nikon wygląda przy nim jak małolat.
Pół roku kociej diety za nami – wizyta kontrolna u weterynarza i czas na podsumowanie naszych dramatycznych doświadczeń – ku przestrodze!
Czas trwania
Kocią dietę zaczęliśmy na początku września 2013, czyli pół roku temu. Przez dwa pierwsze tygodnie stopniowo zmniejszaliśmy naszemu grubaskowi porcje chrupek, przyzwyczajając do istnienia takiego zjawiska jak pusta miska (i brzuszek).
Jedzenie
Nasz kot jadł odchudzające chrupki Hill’s Prescription Diet r/d. Pochłonął ich 9 kg + dwie dietetyczne puszki z tej samej serii (nie służyły mu, więc porzuciliśmy karmienie mokrym). Przyznajemy się też do grzeszków żywieniowych (suszony tuńczyk i wołowina, jajko, kawałki gotowanego kurczaka, pasta witaminowa i groszki czyszczące zęby) stosowanych po to, aby dosłownie zamknąć usta naszemu wygłodniałemu śpiewakowi operowemu.
Ilość posiłków
Nikon jadł średnio 8 (!) posiłków dziennie (trzy śniadania po 5 g, lunch 7 g, obiad 8 g, podwieczorek 5 g i dwie kolacje 5 g i 10 g), trzy z nich obsługiwane były przez automatyczną miskę.
Problemy
Były chwile trudne i trudniejsze, do wielu rzeczy nie przyzwyczailiśmy się do dziś np. podawania pierwszego śniadania o 5-6 rano, regularnych powrotów do domu „na karmienie”. Efekty naszej pracy nad kocią talią – oprócz nadprogramowych przekąsek – rujnowało oddawanie kota pod opiekę, „biedny, chudy” kotek wracał po weekendzie u cioć i babć o ok. 200 g grubszy.
Efekty
No i teraz najważniejsze – ile kota ubyło. We wrześniu Nikon ważył 4,85 kg, obecnie 4,30, to ponad pół kilograma kota mniej. I tyle wystarczy.
Ku przestrodze
Co zrobiliśmy źle i nie idźcie w nasze ślady: nauczyliśmy Nikona, że poranne płacze są skutecznym sposobem wymuszania śniadania. Na początku diety na pewno kot będzie się domagał chrupek jęcząc, zawodząc, stosując wyszukane formy pobudki – trzeba to po prostu przetrwać. Inaczej skończycie jak ja – serwująca kotu śniadanie o 4 rano, by móc pospać kolejne dwie godziny – do drugiego kociego posiłku.
Co dalej…
Kot po kastracji i ze skłonnością do tycia, nie oszukujmy się, pewnie do pełnej miski już nigdy nie wróci. Stopniowo mieszając karmę odchudzającą z nową, możemy przechodzić na docelowe chrupki. Intensywnie myślimy o karmie light w dawkach utrzymujących uzyskaną wagę… i na pewno będziemy regularnie się ważyć :)
Zdzisław i Nikon prezentują, czym różni się kot brytyjski od rosyjskiego.
Poza różnicami w wyglądzie (oczywistymi dla nas, poddanych), Brytyjczyk i Rosjanin są zaskakująco podobni – mają identyczne podejście do jedzenia (wszystko dobre, byle dużo), do miziania (jak najmniej), trzymania na rękach (lepiej nie), nocnego ugniatania po twarzy (gdzie jest moje śniadanie?!), obaj też chorowali w dzieciństwie. Mimo podobnych profili psychologicznych do koleżeństwa jest im daleko, co pokazały dwa kocie spotkania na neutralnym gruncie.
oczy pomarańczowe vs. zielonetechnika konsumowania smakołyków, dająca obraz profili obu panów (głowa okrągła i trójkątna)
Kolor futra zbliżony przy czym kot brytyjski jest rozkosznie mięciutki, a rosyjski nie zostawia na ubraniu kłaków – ciężko stwierdzić, co daje właścicielom więcej radości.
Niedzielne śniadanie z naszym kanap(k)owcem – odsłona druga.
Sandwicze doprawione namiętnymi kocimi buziakami. Z języczkiem.
kanapka taaaka pyszna… była