Chociaż pierwsza litera się zgadza, nie jest to imię najmłodszego kota w naszej rodzinie – Domestos to obiekt pożądania Nikona. Nasz kocur, gdy tylko wyczuje domestosa, dostaje małpiego rozumu. Tarza się po podłodze, ociera o napotkane przedmioty, czule obejmuje muszlę klozetową… Działanie środka czyszczącego porównałabym do odurzających efektów kocimiętki.
Zguglowałam temat i okazało się, że nasz kocur nie jest w tym względzie odosobniony. Podobno to zapach zawartego w domestosie chloru jest tak upajający dla niektórych kotów. I równie niebezpieczny.
Tym samym domestos trafił na czarną listę środków stosowanych w naszym domu. Dopuszczalny jest jedynie pod czujną obserwacją naszego nałogowca, który niejedne drzwi już staranował wiedziony zapachem płynu do czyszczenia toalet.
Brak komentarzy