Jakiś czas temu znajomy zapytał mnie, o co chodzi z tymi kotami i po co w ogóle mi kot. Przyznaję, że to pytanie zbiło mnie z pantałyku, bo nie wyobrażałam sobie, by ktoś mógł nie chcieć dzielić swojego życia z najwspanialszymi – mruczącymi, pachnącymi i mięciutkimi – istotami na ziemi… Ale skoro te argumenty nie spotkały się ze zrozumieniem mojego interlokutora, musiałam wytoczyć działo cięższego kalibru – warto mieć kota, bo koty leczą!
Koty wydłużają życie
Posiadacze kotów żyją dłużej i są szczęśliwsi. Na pewno naukowcy mają na to lepsze wytłumaczenie, ale ja widzę to tak: wracam wcześniej do domu (z pracy, imprezy), bo kot czeka głodny i smutny. W domu czeka na mnie oprócz mruczka także zdrowsze – bo domowe – jedzenie, mniej stresu i sen. Z kotem świetnie się rozmawia, gotuje i bierze prysznic. Zwierzak zmusza też do aktywności fizycznej, a uwierzcie mi, zachęcenie naszego leniucha do biegania za wędką wymaga sporego wysiłku. Ruch to zdrowie i uwalniający się hormon szczęścia. Koty łagodzą obyczaje, a na koniec dnia nie ma bardziej odprężającej chwili niż ta z puchatą kulką na kolanach.
Felinoterapia, czyli koty leczą
Kot to doskonały przykład medycyny niekonwencjonalnej: naturalnie redukuje stres, obniża ciśnienie, walczy z depresją, za granicą często wykorzystywany jest w pracy z dziećmi i seniorami. Jeśli mamy z nim styczność w pierwszym roku życia, obniża ryzyko alergii. Podobno mruczenie kotów powoduje też szybsze zrastanie się kości i łagodzi ból.
To nie przypadek, że mam niedoczynność tarczycy, a Nikon codziennie rano ugniata mi właśnie szyję. Zaczęłam zgłębiać temat przy okazji tego wpisu i rzeczywiście jest sporo publikacji na temat skuteczności masażu tarczycy (tchawicy), żeby pobudzić ją do pracy i w efekcie poprawić samopoczucie.
Parafrazując angielskie przysłowie: a kitty a day keeps the doctor away!
Poranny masaż tarczycy w wykonaniu Nikona:
21 komentarzy
Zgadzam się w 100%! <3 nie wyobrażam sobie życia bez mojej Klary, która jest z nami już 2 lata <3
To u mnie podobnie :) Pozdrowienia dla Klary!
Tylko pozazdrościć takiego lekarza <3
Powinnam go posłać na uniwersytety :D
Generalnie nie można tym przeuroczym zwierzaczkom faktu że rozładowują stres u człowieka, samo to ich mruczenia ma taką jakby nieopisaną, magiczną moc która relaksuje. Fakt faktem można powiedzieć że robią za psychoterapeutów, ale też nie okłamujmy się że są takie bezinteresowne :-)
A czy ja mówię, że bezinteresownie? :D Puszki same się nie otworzą, Nikon mruczy na sam widok saszetki ;)
czyli koty zwyczajnie robią z nami biznes, egoistyczny jest ten świat :-(
a mam takie pytanie do autorki bloga, czy myślałaś o wykorzystaniu swojego kotka do felinoterapii? Mogłabyś pomóc inny ludziom a i kto zrobiłby coś bezinteresownie :-P
Nikon jest bardzo zapracowany, nie wiem czy starczyłoby mu sił na obsłużenie kolejnych ludzkich jednostek ;)
Kot to najlepszy przyjaciel, moje dzieciaki uwielbiają naszego Mrusia :)
No pewnie!
Świetny artykuł :) Czego Pani używa przeciw kleszczom dla kota ? Sezon się kończy – zdaję sobie sprawę. Ale chętnie poznam opinie. Ja obecnie fiprex i jestem niebywale zadowolona. Po przejściu z obroży kilkunastu.
Dziękuję :) W tym roku przeciw pchłom i kleszczom stosowałam przepisany przez weterynarza Controline (płyn nakłada się na kark). Ja złapałam kleszcza na wakacjach, a kot ani jednego :)
Cudak! Zakochałam się jak tylko spojrzałam <3 mój ostatnio trafił na leczenie ;< biedactwo moje. na szczescie w lecznicy homeopatii gdzie bylismy lekqarz weterynarz zajal sie moim malenstwem jak nikt inny. kotek w ogole sie nie bal, a raczej byl spokojny i tak jakby czekal na wyleczenie <3
Hej, dzięki :) Bardzo mi przykro z powodu Twojego kotka – homeopatia mu pomogła? Na jakie schorzenie?
Wpadłam na Twojego bloga, ale tak szybko stąd nie pójdę ;-) mam pytanie czy jak kot tak udeptuje w tym przypadku Twój policzek to nie boli Cię? bo trochę jednak wyciąga te pazurki…
Cześć Kasia, dzięki za odwiedziny! Odpowiadając na Twoje pytanie, udeptywanie w wykonaniu Nikona boli przeokrutnie… ale czego nie robi się z miłości :D
To, że koty leczą to prawda! Nasz Wojtuś zawsze kładzie się przy nas jeśli kogoś coś boli (brzuch, głowa), dosłownie wyczuwa, że komuś jest źle. To nasz domowy lekarz ;D Plusem jest też mruczenie, idealne przed snem (podobno mruczenie działa podobnie jak buddyjskie dźwięki). Adopcja kota to było jedna z najlepszych decyzji w naszym życiu :)
Okład z kota najlepszy na wszystko :) Pozdrowienia dla doktora Wojtusia!
Wojtuś dziękuje i pozdrawia z kartonu! :D
Mam w domu dwa psy (jamniki) i świnkę morską . Zastanawiam się czy kupno kota nie będzie już przesadą . Od dłuższego czasu chciałam mieć kota i w końcu padło na ragdolla. Byłam nim zachwycona dopóki nie przeczytałam o tych wszystkich wydatkach koniecznych by go posiadać. Moi rodzice nie przepadają za kotami ale byli skłonni sie zgodzić póki nie usłyszeli o tych wszystkich zabezpieczeniach okien,balkonów. Kupno drapaka częste wizyty u weterynarza,suplementy i wiele innych . To mnie przytłacza i sama zaczynam postępować czy to dobra decyzja . Kot miał by być tylko mój a rodzice pomogli by mi w wydatkach gdyby nie były tak wygórowane! Pomóżcie nie wiem co mam myśleć i co zrobić to..to taka trudna drużyna było by prościej gdyby to wszystko nie było tak strasznie drogie.?
Cześć, kot to spore wydatki (dobre karmy, szczepienia), także nieprzewidziane – choroby, wypadki, długotrwałe leczenie etc. Wydaje mi się, że jeśli sama zastanawiasz się, czy podołasz finansowo – nie powinnaś decydować się na kolejne zwierze w domu. W tym poście zobaczysz moje wydatki na kota, zaznaczając, że wszystko podrożało od tego czasu i też każdy kot jest inny: http://kotton.pl/blog-o-kotach/ile-kosztuje-utrzymanie-kota-2018/